czy i złej ich roboty. Dick’u, powiedz mi szczerze i uczciwie, co myślisz wogóle o mych obrazach, jakie wrażenie robią na tobie prace me, dotąd widziane.
— „Uczciwie, uczciwie i przedewszystkiem uczciwie“ — zacytował malarz dawno znane im słowa. — Powiedz wpierw jednak, co mówi Kami o twoich pracach?
Maisie zawahała się.
— Utrzymuje... utrzymuje, że jest w nich wiele uczucia.
— Dlaczego nie jesteś zupełnie szczerą? Pamiętaj, że pracowałem dwa lata pod kierownictwem Kami’ego, nie łatwo więc wywieść mnie w pole.
— Ależ to prawda niezbita.
— Nie, to tylko pół-prawda. Kami musiał, przechyliwszy głowę na bok, powtarzać ci: Il y a du sentiment, mais il n’y a pas de parti pris; przy czem r brzmiało groźnie, jak odgłos zbliżającego się grzmotu.
— W rzeczy samej, to jego słowa. Zaczynam przypuszczać nawet, że miał racyę.
Ryszard nie przeczył; dwoje ludzi na świecie nie mogło się mylić; Kami do nich należał.
— I ty więc powtarzasz to samo. Chcesz mnie zniechęcić ostatecznie.
Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/161
Ta strona została skorygowana.