będą mogły jękiem serc swych przywołać Maisie napowrót.
W chwili rozstania pozwolono mu odprowadzić obie artystki na statek. Wyjeżdżały nocnym parowcem z Dovru, a liczyły, że w sierpniu powrócą napowrót do Londynu. Ponieważ zaś działo się to w lutym, Heldar więc uważał postanowienie podobne za srogą względem siebie niesprawiedliwość.
Maisie, zajęta pakowaniem rzeczy, farb i obrazów, niewidzialną była w dniu ostatnim; Dick więc pojechał naprzód do Dovru i tu stracił całą dobę nad ważnem bardzo zagadnieniem. Oto rozmyślał, czy Maisie zmięknie w ostatniej chwili i czy pozwoli pocałować się raz jeden na pożegnanie?
Za śmiałem przypuszczeniem szedł jeszcze odważniejszy pomysł. A gdyby tak ująć delikatną tę postać w silne ramiona i uciec z nią? Gdyby ją porwać z sobą na kraj świata? Wszak w południowym Sudanie zdobywa się w ten sposób kobiety. Tylko, że Maisie nie pozwoliłaby się unieść i zabrać przemocą, że wobec siły brutalnej obezwładniłaby go jednem spojrzeniem. Widział już zimny, stalowy wyraz siwych jej oczu, słyszał słowa wzgardliwe: „Jaki z ciebie samolub, Dick’u!“
Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/203
Ta strona została skorygowana.