giej, uciążliwej podróży dojrzał nareszcie zarys lądu stałego. Wkrótce, jak on, będę mógł leżeć spokojnie, żyjąc wspomnieniem czynów dokonanych. Gdy obraz zostanie skończony, dam ci trzymiesięczną pensyę w upominku; przy następnej zaś robocie... ale, prawda, o tem niema co mówić. Czy trzymiesięczna pensya zjedna mi trochę twojej życzliwości?
— Nie! Nienawidzę pana i będę już nienawidzieć do śmierci! Mr. Torpenhow nie chce nawet mówić do mnie, zajęty jest tylko mapami i całym szeregiem książek w czerwonej oprawie.
Nic dodawała jednak, iż przyczyną gniewu jej był nowy a nieudany zamach na swobodę Torpenhow’a; że w odpowiedzi na gorące jej błaganie podniósł on ją tylko i wraz z przelotnym pocałunkiem wypchnął za drzwi po prostu, radząc, aby zapomniała o podobnych niedorzecznościach. Stokroć więcej, niż Bessie, zajmowały go w tej chwili narady z Nilghai’m nad przygotowywanymi w tajemnicy środkami transportowymi przyszłej wyprawy wojennej. Pochłonięty myślą tą, starał się nie widzieć Dick’a, dopóki obraz jego ukończonym nie zostanie.
— Tworzy dzieło pierwszorzędnej wartości, a w nowym zupełnie rodzaju — mówił do
Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/244
Ta strona została skorygowana.