Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/261

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XI.

Powróciwszy z parku, Heldar popadł w okropne usposobienie. Złorzeczył Torpenhow’owi za to, że żyje; złorzeczył całemu światu, który widział i mógł się wzrokiem swym posługiwać, — podczas gdy on, Dick Heldar, wpół marwy, oślepły, musiał się stawać ciężarem dla siebie i innych.
Uwagi towarzysza, radzącego, aby się spać położył, podniosły tylko gniew ten głuchy. Ryszard też zamknął się u siebie, by uspokoić miotające nim rozdrażnienie ciągłem przesuwaniem w ręku trzech nieotwartych listów Maisie.
W pokoju Torpenhow’a zebrali się tymczasem Nilghai i Kenen, zwany Wielkim Orłem Wojennym, a duża mapa, najeżona czarnemi i białemi szpilkami, wskazywała wyraźnie cel ich narady.
— Pomyliłem się co do Bałkanów — mówił Nilghai, — tu jednak rachuby mnie nie zawiodą; mam na to pewne wskazówki. Cała nasza praca w południowym Sudanie musi być na nowo zaczętą. Publiczność mało się tem zajmuje, rząd jednak robi coraz silniejsze przygotowania; wiecie o tem również jak ja dobrze.