rok życia; ponieważ zaś mam tam jeszcze około trzech tysięcy, przy dzisiejszym więc trybie kapitał ten może mi zapewnić byt na lat trzydzieści. Po upływie ich pozostanie już tylko renta dziedziczna stu dwudziestu funtów, powiększona przez czas ten procentem składanym. Policzmy tylko: od lat dwudziestu pięciu do trzydziestu pięciu mężczyzna jest w kwiecie młodości; w czterdziestym piątym roku zabiera się do polityki; gdy kończy żywot w pięćdziesiątym piątym, mówią, że umarł stosunkowo wcześnie jeszcze. W sześćdziesiątym piątym chyli się ku starości; siedmdziesiąt pięć lat... ba, i to rzecz możliwa. Wielkie piekła! Słuchaj, kocie, więc ja mam żyć pięćdziesiąt lat jeszcze, w wiecznej ciemnicy, odosobnieniu, ślepocie! Więc ty zdechniesz, i Beeton zdechnie, i Torp umrze, i Mais... i wszyscy powymierają, a ja jeden będę się męczył, jak potępieniec, wśród wiecznej, wiecznej nocy, wśród czarnych jej otchłani? Czy wiesz, zbiera mnie litość nad samym sobą, nad własnem osamotnieniem; byłoby mi lżej, gdyby mnie pożałował ktokolwiek. Ale nikt, nikt... Nawet obłęd nie przychodzi, choć ból wciąż głowę rozsadza. Gdyby Torp powrócił, albo... Kto wie, a może jabym mógł do nich pojechać?...
Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/310
Ta strona została skorygowana.