w bardzo dobrej bawaryi, gdzie mnie przyzwoicie traktują. Jestem teraz porządną dziewczyną.
Mr. Beeton, widząc, iż zanosi się na dłuższą gawędkę, odwrócił się i bez słówka usprawiedliwienia czmychnął po cichu. Bessie patrzyła na manewr ten z pewnym niepokojem; dopóki jednak Heldar nie mówił o zniszczonym obrazie, dopóty była panią położenia.
— Ciężka to praca uwijać się z kuflami — ciągnęła tymczasem, — tem cięższa, że kupili maszynę, która znaczy sama każdą szklankę piwa, zaczerpniętą w zbiorniku; wieczorem więc nie można przy rachunku pomylić się o jednego pensa. Czy jest w tem sens, żeby ludzie stosowali się do jakiegoś piwomierza?
— Panie Beeton! — zawołał Dick, zwracając się do nieobecnego.
— Oho, uciekł!
— Poszedł! W takim razie będę cię musiał prosić, abyś mię odprowadziła do domu. Wynagrodzę cię, rzecz prosta, za subiekcyę i czas stracony. Wszak wiesz...
Zwrócił po raz pierwszy na nią swe piękne niegdyś, a dziś niewidome oczy.
— Jeżeli nie masz czasu — dodał z wahaniem, — to może poproszę policyanta...
Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/316
Ta strona została skorygowana.