Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/331

Ta strona została skorygowana.

pragnął ciągłej jej obecności, równie więc drobny wypadek mógł go co najwyżej rozgniewać trochę. Zresztą, co za sposobność do pokazania mu swej przewagi; niech jej się lęka nawet; stosunek taki bardzo dobrze wpływa na dalsze wspólne pożycie.
Wysunęła się z jego ramion i zaśmiała nerwowo.
— Phi, ja na pańskiem miejscu nie tak bardzo troszczyłabym się o ten obraz.
— Dobrze, żeś przypomniała; poszukaj go zaraz, moja Bess. Znajdziesz łatwo, bo znasz przecież płótno to doskonale.
— Znam, ale...
— Ale co? Sądzę, żeś dosyć sprytna, aby je zawieźć do handlarza, zajmującego się temi rzeczami, i sprzedać według moich wskazówek. Kobieta umie nawet lepiej targować się, niż my, mężczyźni. Z obrazu tego powinniśmy otrzymać na... na nowe nasze gospodarstwo od ośmiuset do dziewięciuset funtów. Mogłem go już zbyć dawno; najwpierw jednak nie chciałem sprowadzać tu nikogo, powtóre zaś trudno mi było rozstać się z pracą, która pochłonęła część mego życia. Dziś jednakże, gdy trzeba myśleć o przeprowadzce i urządzeniu się, pieniądze te bardzo w porę przyjdą. Wszak prawda, Bess?