Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

szuka tego co najtańsze, i to we wszystkiem, nie wyjmując moich sukien; i teraz znalazł sobie arcytani nabytek. Ten nowy nauczyciel jest ni mniej ni więcej — tylko wypędzonym z uniwersytetu studentem, całe dwa lata wysiedział w Kijowie we fortecy w śledczem więzieniu. Naturalnie, że przy takiej konduicie nie mógł znaleść nigdzie zajęcia. Bolesław skorzystał zaraz z okazyi i umówił go za dwieście rubli rocznie — inni żądali po sześćset i ośmset. Już to mój pan dla kilkuset rubli zawsze musi mi jakąś przykrość zrobić. Truchleję cała, żebyśmy z tej przyczyny nie mieli jakiej wielkiej nieprzyjemności.
— Jakąż przykrość pani mieć może? — przerwałem jej uspokajająco — taki chłopak rad, że będzie miał co jeść; zapewne musieli go bezpodstawnie posądzić; wysiedział w śledczem więzieniu, a przekonawszy się, że niewinny — wypuścili go w końcu. Biedak jakiś być musi.
— Zapewne, że biedak, widać to po nim, zaledwie ma się w co przyodziać, ale jakiś odmienny, jak zwykli ludzie. Bóg wié, z jakiej przyczyny głowę wysoko nosi i pomimo nędzy widocznie jest dumny.
— Czy on jest Rosyaninem? — pytałem rozciekawiony. Zawsze pragnąłem zetknąć się bliżej z prawdziwym nihilistą; przedstawicieli »młodej Rosyi« znałem tylko z pism Dostojewskiego i Ganczarowa.
Nie! nie jest Rosyaninem — odpowiedziała na me pytanie piękna gospodyni — choć mówi po rosyjsku, nie uważa się za Rosyanina. Powiada, że jest »Mało-rossem«, Rusinem z Zadnieprza. Z całą służbą mówi ich własnem, ludowem narzeczem.
Opowiadanie intrygowało mnie coraz więcej, tak że z niecierpliwością oczekiwałem hasła, powołującego nas do obiadu, przy którym miałem ujrzeć tego ciekawość mą budzącego Rusina, tego nihilistę.
Wkrótce powrócił pan Bolesław z pola, od kopania buraków; pani po jego zjawieniu się znikła gdzieś w głębi domu, a ja pozostawszy sam na sam z sąsiadem, przeszedłem z we-