Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

— Właśnie... właśnie w tem się myliłem i sądziłem, że wszyscy jesteście tacy, jak tych kilku studentów w Kijowie z którymi na nasze nieszczęście stykaliśmy się często. Tamci nas unikali, bali się nas jak djabeł święconej wody, z nimi nie mogliśmy się porozumieć, bo oni woleli z Moskalami, z jeneralskimi synami przestawać, niż z nami — chachłami.
— Bądź pan sprawiedliwym — przerwał mu znowu — ja sam będąc kiedyś w Kijowie, wszelkiemi siłami starałem się was Rusinów wyszukać, poznać się z wami, dowiedzieć się: jaki duch pomiędzy wami panuje? Jednak usiłowania moje pozostały bez skutku; otoczyliście się tajemniczością, chińskim murem odgrodzili, związali z nihilistami, z rewolucyonistami wszelkich odcieni, tak, że bez narażenia osobistego bezpieczeństwa nie można się z wami spotkać, w konspiracye wdaliście się i tem odstręczacie wszystkich statecznych ludzi — z nihilistami przecież nikt nie będzie paktować.
— Nie sądź pan! Nie sądź pan, zanim prawdę poznasz. Nie jesteśmy nihilistami, do spisków socyalno-rewolucyjnych nie należeliśmy nigdy, bo mamy na tyle rozsądku, aby wiedzieć, że gwałtem gwałtu nie zmożemy. Prawda, że z rewolucyonistami rosyjskimi staraliśmy się porozumieć, ale czyż i wy tego nie robiliście ongi? I wy i my ciężko odpokutowaliśmy za te porywy. Dziś przekonaliśmy się już, że niczego po nich spodziewać się nie można. Kosmopolityzm głowy im poprzewracał i nie są już w stanie zrozumieć nas, naszych pragnień, naszych dążeń.
— A dlaczegóż nie staraliście się porozumieć z Polakami? Dlaczego postępując obok siebie w jednem jarzmie, nie czyniliśmy starań w celu ulżenia go sobie?
— Dlaczego?... Alboż ja wiem — mówił powoli, namyślając się nad każdem słowem — od dzieciństwa wpajano w nas przekonanie, że wyście naszymi największymi wrogami, śmiertelnymi wrogami naszej narodowości. Żywo stoi jeszcze w pamięci ludu wspomnienie naszych wojen, zapasów na śmierć lub życie. Przez wieki pracowano nad wpojeniem w dwa bratnie