zkąd się tu wziął? Głowa mu ciężyła okropnie. Zniecierpliwiony Andryj schwycił go za ramię i podprowadził go do blaszanego wiadra, pełnego czystej źródlanej wody, a wskazując na nie rzekł:
— Popatrz, jakiś ładny? Ładniejszych etapami[1] wodzą. Masz tu wodę — umyj się; Nastka da ci grzebień, to uczeszesz się; potem obiad zjesz i dopiero pogadam z tobą jak z człowiekiem.
Hnat usłuchał bezmyślnie rozkazu, za parę minut był gotów zupełnie i w rzeczy samej jakoś pokaźniej wyglądał. Przystąpił później do stołu, skłonił się przed wiszącemi na ścianie obrazami, przeżegnał się machinalnie i zasiadł z drewnianą łyżką do wspólnej misy barszczu. Przez cały czas trwania obiadu milczał jednak uparcie.
Po obiedzie, Andryj wyprawił całe młodsze pokolenie z chaty, a zostawszy tylko we troje z żoną i Hnatem w izbie, rozpoczął uroczyście indagacyą.
— A wieszże ty Hnat — mówił bardzo poważnie — że ciebie będzie Pan Bóg bardzo ciężko karać, i ma za co, bo ty strasznie i przed Nim i przed twoją kobietą zawiniłeś.
— Popem wam trzeba było być dziadu a nie tkaczem — przerwał staremu szydersko Hnat — kiedy takie kazanie gadać umiecie. Co tu gadać długo, Jeryna na psy poszła i koniec!
— Stary się zmarszczył, popatrzył na Hnata ostro i nakazawszy mu ruchem ręki milczenie, prawił dalej:
— Słuchaj, gdy stary mówi!... Uwierzyć w to nie mogę, żeby Jerynie taka pusta myśl w głowie postała... Nie zapomnij tylko, jaki w niej był statek... Taż ty sam wiesz najlepiej, żeś ją z pańskiej garderoby dziewczyną wziął i to w takich czasach, kiedy ona tylko jedna ztamtąd nie nakrytką wyszła. Powiedz, zkąd ci to podejrzenie przyszło do głowy? Kto ci to powiedział?
- ↑ etap, stacya więzienna, gdzie nocuje deportowani.