Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

Pijatyka odrazu rozpoczęła się straszna. Żyd tylko ręce zacierał, bo z doświadczenia wiedział, że gdy się wszyscy popiją, to z łatwością zagarnie wszystkie pieniądze, jakie miał Hnat przy sobie, a wprawnem okiem porachował odrazu, że musiało ich być kilkadziesiąt rubli.
Hnat wypił jednę, drugą lampkę milcząc; dopiero napełniwszy trzecią, podniósł ją wysoko w górę i śmiejąc się sucho, nerwowo, przemówił:
— Hej! Chłopcy wypijmy za zdrowie naszego komandira.
Wszyscy wybuchnęli homerycznym śmiechem i wołali:
— Niech nam żyje komandir, przyjaciel Hnata!...
— Cicho, czekajcie! — wrzasnął Hnat tak głośno, że wszystkich przygłuszył. — A wiecie wy, jaki on maładiec!... Mocny nasz car, kiedy ma takich oficyrów... Chciałem się ja z wrażym synem rotmistrem popróbować, a on mnie jak wróbla podniósł i do ziemi rzucił.
— A myż ci nie mówili, żebyś go poniechał, nie zaczepiał — wołali chórem parobcy.
— Niech czart sam się z nim próbuje! — bełkotał coraz niewyraźniej pijany już Hnat. — Oh, ja z nim wojować nie chcę... Niech bierze sobie żonę, czart z nim... Drugąbym mu jeszcze dał, żebym miał... Niechby tylko wrażyj syn pieniędzy nie żałował... To jego prawo; on gosudarski[1] dowódzca, a my raby[2] i psy jego.
I śmiał się dziko, złowrogo, a za nim pijani jak noc chłopi. Przestał mówić, wszyscy naraz gwarzyć i radzić mu poczęli:
— Przestrzegaliśmy cię, przestrzegali, komandira nie zaczepiaj.
— Co ci tam żona, chłopu nie pierwszyzna...

— Tfu! także jest czego żałować! Ot za to mało ci kości nie połamał...

  1. gosudarski, cesarski.
  2. rab, sługa, niewolnik.