Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.

żeby się rozstąpił i drogę dla światłej pani czynił. Za nimi szła ta sama bohatyrka, którą tak pragnąłem zobaczyć... sama Milnerowa mandatorka. Koło niej był Milner, mąż jej, rudy, łysy, chuderlawy i Niemczyk jakiś młody, jak kołacz niesolony biały, ze złotemi bujnemi kędziorami i błękitnemi oczami, takiemi jak te oka na pawich piórach. Mandatorka szła przodem taka piękna i wyniosła, taka pyszna jak królowa jaka. Suknia na niej była hatłasowa, złotą frenzlą obszywana, keptar[1] z kuniego futra niebieskim jedwabiem pokryty, czapeczka maleńka kunowa z orlem piórkiem; na szyi gruby łańcuch złoty z mentalem jakimś. Przeszła przez całą cerkiew, przed carskiemi wrotami ledwie głowę uchyliła i usiadła na krześle, które jej starszy brat wskazał po lewej stronie pod obrazem świętego Mikołaja, mego patrona.
Tu zamilkł stary góral na chwilę; dziwnym wzrokiem patrzył wkoło; przenikliwe oczy jego spoczęły były na chwilę i na naszych twarzach; świdrowały je, jakby badając, jakie wrażenie robi na nas jego opowieść; wreszcie po chwili takiego wpatrywania się w nas, zawołał:
— Widzę, że nie śmiejecie się ze starego dziada, który wam o swej młodości opowiada... Czyste serce mieć jeszcze musicie; słuchajcie więc panicze wy moi dalej, może z tej chłopskiej opowieści i dla was jakaś nauka da się wyciągnąć... Słuchajcie, słuchajcie! bo w tej chwili, jak Milnerową żonę zobaczyłem, zaczęły się moje biedy i nieszczęścia.

Ach, ślicznaż ona była, śliczna! Tych oczu do śmierci nie zapomnę. Jak w nie spojrzałem, to zdawało mi się, że patrzę w odmęt Czeremoszu, gdzie woda nie płynie a stoi; gdzie, zdaje ci się, że dno tuż, tuż, a ono głębiej niż najdłuższą żerdzią dosięgniesz. Uśmiechu tego... musiała ona pożyczyć sobie od owego czarta, który Jezusa Pana naszego i Zbawiciela na górze do grzechu kusił... Boga czart nie skusił, ale ona, to ręczę, że każdego śmiertelnego, grzesznego czło-

  1. keptar = rodzaj kożuszka bez rękawów.