Odpowiedziałem, że nie moja, ale ojcowska wola może o tem stanowić.
Pieniądze trzymałem w ręku, nie wiedząc co z niemi zrobić. Z grzeczności nie śmiałem rzucić albo oddać, a schować jakoś mi nieswojsko było. Pierwszy to wówczas raz w życiu ja, syn najbogatszego gazdy, otrzymałem pieniądze od obcego człowieka... Później, to już bieda nauczyła brać pieniądze, a nawet o zarobek się kłopotać... wówczas jeszcze nie musiałem. Gdy oficerowie znikli w głębi domu, wpuściłem dukaty bezmyślnie do kieszonki na piersiach i skinąłem na huzarów, żeby poszli za mną do kuchni, gdzie był i dla nich przygotowany suty obiad.
Uczta trwała do nocy prawie. Ja z huzarami nosiliśmy półmiski i widzieliśmy, co się tam działo. Młody jenerał i ten laszek rusiawy podchmielili sobie doskonale. Dowódca patrzył jak w tęczę na Milnerową i tylko ją za ręce chwytał i całował, a ona się niby to wzbraniała, niby nie pozwalała, a oczami go wabiła do siebie, jak to ona sama tylko umiała, zwyczajnie — wiedźma. Jeden tylko pułkownik już stary nie pił nic, tylko siwe wąsy ogryzał i oglądał się w około.
Już się zciemniało zupełnie, kiedy od stołu wstali. Oficerowie pozapalali fajki, a przeszli do drugiego pokoju, Milnerowa zaś skinęła na mnie i szepnęła mi, żebym na nią w ogrodzie pod wiszniową altaną czekał, to ona wyjdzie do mnie, bo ma mi coś bardzo ważnego powiedzieć.
Gdym to usłyszał, ścisnęło mnie coś koło serca i domyśliłem się, że to będzie jakaś czartowska sprawa. Nie chciałem zrazu iść, ale rozmyśliłem się. Najsamprzód muszę się przyznać, że mnie zawsze ciągnęło do tej kobiety; później pomyślałem, że jeżeli ona coś knuje, to lepiej, że, ja o tem się dowiem, niż kto inny... Młody oficer swojemi słowami tak mnie wziął był za serce, że i bez przestróg ojcowskich byłbym się był starał wszelkie niebezpieczeństwo od niego i od jego towarzyszy odsunąć.
Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/276
Ta strona została uwierzytelniona.