Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

Musiał się jednak gdzieś dalej, na dłużej hrabia wybierać, choć o tem nie mówił, bo przed wyjazdem z rządcą długo konferował i zostawił rozporządzenia odnoszące się do spraw zarządu gospodarstwa na cały miesiąc. Był bardzo poważny i zamyślony.
We Lwowie wszystko dobrze poszło. Egzamin Wacia wypadł świetnie. Hrabia był tem uszczęśliwiony. Ponieważ wykłady w uniwersytecie zaczynają się dopiero w październiku, mieli przed sobą cały miesiąc wolnego czasu, postanowił więc zabrać obu młodzieńców z sobą na Ukrainę, gdzie miał zamiar pojechać w celu odwiedzenia dawno niewidzianych, a ukochanych krewnych.
Podróż ta była dla Iwana źródłem ożywczem, kojącem bolesne rany, dającem zapomnienie. Miesiąc przepędzony nad brzegami Dniepru i Rosi zostawił niezatarte ślady w jego umyśle, w jego sercu. Tam spotkał się z braćmi rodzonymi, wprzężonymi w ciężkie jarzmo niewoli, tam zrozumiał, co to jest prześladowanie narodowości.
Uciekając przed przykremi wrażeniami, szedł w step i tam u stóp mogił, starych kurhanów dnie i noce przepędzał. Tam wsłuchiwał się w szumy, w dźwięki wiatru stepowego, wiejącego od dzikich pól, od morza Czarnego, od Kaukazu dalekiego. Wsłuchiwał się w tę dziką a tęskną zarazem muzykę przyrody, zrozumiałą li tylko dla uszu poety lub rycerzy.
Z duchami dawno zmarłych, w boju za ojczyznę poległych bohaterów on obcował... One mu, gdy oparł głowę na kurhanie, zlecenia jakieś szeptały, rady doświadczone dawały. A dziad siwobrody brząkał na lirze i nucił piosnki o sławnym Sahajdacznym, który zamienił żonę na tytoń i lulkę, by mu białogłowa w pochodzie nie zawadzała... i pociągnął hen pod Chocim walczyć za wiarę i ojczyznę.
Nad brzegami Dniepru pomiędzy sitowiem spotykał duchy rusałek, śmiechy ich wabiące słyszał, lecz głuchym był na pokusy... Czasem i żywe oczy spotkał mile nań patrzące, ale mowy tej tajemniczej on już nie rozumiał — inne wrażenia