we Lwowie spotykają. W niedawno założonym uniwersytecie w Czerniowcach jest do obsadzenia katedra literatur słowiańskich. Trzeba, żebyś się starał o otrzymanie tego miejsca. Ja pomogę, o ile potrafię.
Iwan słuchał z natężeniem, łowiąc uchem każde słowo hrabiego. Twarz mu płonęła, z oczu zapał tryskał.
— Katedra literatur słowiańskich, o niej zawsze marzyłem — zawołał radośnie; po chwili jednak posmutniał i rzekł z westchnieniem: — nie dadzą mi jej nigdy... Nie dadzą człowiekowi tak spotwarzonemu. Szkoda trudu.
— Znowu jeremiada! — zawołał hrabia, rozgniewany tym razem na seryo. — Znosić nie mogę tego wiecznego unieszczęśliwienia... Zkąd ty możesz wiedzieć, czy dadzą, czy nie dadzą? Do ciebie należy wnieść podanie z twoją kandydaturą i czekać, co ci na to odpowiedzą. A obecnie słuchać, co ci dalej powiem.
Iwan spuścił oczy zawstydzony i szepnął cicho: Słucham.
Do nowego uniwersytetu wchodzi cała młodzież ruska z Bukowiny, niechowająca w sercu nienawiści do Polaków, obca tej smutnej walce domowej; zbiera się tam wielu Rusinów z Galicyi, którym kierunek dzisiejszych prowodyrów nie smakuje, którzy inną drogą iść pragną... Tych oświecić, tych pozyskać, za sobą pociągnąć — to będzie twoje zadanie, twój cel.
Myśli rzuconej przez hrabiego chwycił się Iwan oburącz. Tego samego dnia zrobił podanie i oddał go do rąk opiekunowi, który obiecał się zająć tą sprawą. Sam zaś fantazyował bezprzestannie o przyszłej katedrze; dnie i noce pracował w bibliotece hrabiego, i nim wakacye skończyły się, miał już przygotowane wykłady na całe pierwsze półrocze. Odżył wśród tej pracy, zapał dawny powrócił ze zdwojoną siłą, w bujnej, poetyckiej wyobraźni widział przed sobą swoich przyszłych wychowańców w życiu publicznem, cieszył się ich powodzeniem, współdziałał z nimi.
Nie opatrzył się nawet, jak wśród ciągłej pracy zbiegł czas feryj. W połowie września siedział od świtu w bibliotece,
Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/92
Ta strona została uwierzytelniona.