Ta strona została uwierzytelniona.
Nie pomogą najprzedziwniejsze słowa,
Ani hymny dzikie, ani szalone gonitwy.
Cokolwiek będzie — przyjdą znowu
Stare, codzienne modlitwy.
Wołam, wołam, dłonie w rozpaczy łamię,
Boże! wysłuchaj! błyśnij w niebie mieczem!
A on — tam, na ulicy, czeka na mnie:
Mój znajomy, szary, prosty człowieczek.