Strona:Słowa we krwi.pdf/71

Ta strona została uwierzytelniona.

Czemu bełkocąc, sepleniąc słowa,
Wielki szaleńcze, pleciesz androny?
Spójrz — zgroza niebios łka purpurowa,
Nad światem — pożar czerwony!
Nie skacz tak głupio na jednej nodze,
Zastanów się, nieprzytomny!
Nocą się z płaczem obudzisz w trwodze,
Światło wyrąbie przepaść w podłodze,
Kiedy za oknem upiornie stanie
Księżyc ogromny.

Niema nikogo. Puste mieszkanie.

Tylko nad tobą, na drugiem piętrze,
Tak samo straszy pokoju wnętrze
I w okno patrzy wylękły pan,
Strach cieczą srebrną płynie ze ścian
I trzeszczy śmierć w stęchłej ścianie,
Tak samo, tak samo, kochanie…