Strona:Słowianie. Uroczystości i obrzędy.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.
17

urodzin, odprawiano tak zwane postrzyżyny, obrzęd, przez który chłopię dostawało imię, wchodziło w świat i za dziecko przestawało być uważane.
Na tę uroczystość ojciec rodziny spraszał wszystkich krewnych, sąsiadów, przyjaciół, a gdy chata pełna była, wówczas szli wszyscy starsi przed dom, gdzie rósł dąb rozłożysty; zasiadał pod nim ojciec, służba stawiała obok ceber ze źródlaną wodą, krewni go otaczali, a matka przyprowadzała syna. Chłopiec był przybrany na ten dzień w białą suknię; jasne długie włosy, których ani razu nie tknęły nożyce, spływały mu na ramiona. Przyprowadziwszy chłopca do ojca, który powstał na jego przyjęcie, oddawała go mu w ręce; pacholę pochylało się do nóg starca pokornie, on podniósł je, naprzód do serca przycisnął poczem nabrawszy dłonią wody z cebra, skropił głowę chłopca, a czyniąc to wzywał boga bogów, niewidzialnego, lecz najpotężniejszego ze wszystkich, by miał w opiece chłopca, strzegł od wroga i grzechu; następnie ująwszy nożyce, które mu jeden z krewnych podał, przystrzygał najprzód synowi włosy nad czołem i te krewnym na pamiątkę uroczystości oddawał, potem dokoła przycinał. To uczyniwszy, zbierał skrzętnie resztę włosów i, zwinąwszy je starannie, oddawał matce, aby pod kamieniem zakopała — bo uważano za szkodliwe, jeśli włosy dostały się na ogień, lub wiatr je zaniósł w pole; to uczyniwszy, zwracał się do chłopca:
— Od dziś zwij się Leszkiem — mówił do niego, lub inne jakie imię mu nadawał.
Gdy obrzęd dokonany został, wówczas z ogródka łączącego się z chatą, odzywała się pieśń postrzyżyn: — dziewczęta tam zebrane, ukazawszy się pod dębem, wzywały słońca jasnego, aby zesłało szczęśliwe promienie na głowę chłopca; rosy, aby go poiła życiem i męstwem; ziemi, aby w niego wlała ducha, aby urósł silny i wielki jak dąb, świecił jak gwiazda,