wadzenie wieszczego snu wielkiego księcia jest równie świetnym pomysłem; jego «złote słowo» zawodzi nieco, bo związek rozerwała wzmianka o Jarosławie i jego «bylach»-wielmożach, ale nie pokusimy się przenigdy o usunięcie tej wstawki, wcale niepożądanej. Wszystko dowodzi, jak bogatemi środkami poetyckiemi autor rozporządzał, który się całkiem bez potrzeby za autorytetem-powagą Bojana jakiegoś ukrywał, ale to policzymy może i na karb słabości średniowiecznej, która się nigdy bez autorytetów nie obchodziła; tak było i na Zachodzie.
W urywkowem, dorywczem opowiadaniu razi mimowoli silna przesada; nie zasłużyli bynajmniej ani Jarosław halicki ani Wsesław połocki na podobne chwalby; zapowiada się wyraźnie nietylko panegiryzm bizantyński, lecz i przesada bylin wielkoruskich, obca w tej mierze dumie ukraińskiej, coprawda o sporo wieków późniejszej; autor Słowa zbytnio ton podnosi, nadaje rzeczom, błahym w istocie, rozgłos niesłychany, znaczenie nadzwyczajne, ale w jego Wsesławie połockim odzywa się wyraźnie typ Wolgi bylinnego. Autor buja myślą po całej Rusi i nie rozumiemy wszystkich jego aluzyj, tak samo jak i kilka słów jego i nazw nie powtarza się więcej na Rusi (np. szeresziry, strikusy, ortmy, Deremeła, Chynowa, Kisań?) a inne archaizmem trącą (np. byli, t. j. wielmoże, czernihowskie; koganja chot’ — żona czy miłośnica chagana, t. j. księcia; mniemane mitologiczne zwroty); niejednego nie rozumiemy z winy fatalnej kopji, z powodu błędu pisarza (?). Autor, skoro powziął raz śmiały na owe czasy pomysł pisma treści świeckiej w formie świeckiej, przeprowadził go wcale udatnie; można wykazywać zgodę jego wysłowienia z wysłowieniem innych, tłumaczonych powieści staroruskich, co mu bynajmniej nie uwłacza; silniej chyba oddziałał wzór pieśniarzy, owych Bojanów i i.; z właściwą poezją ludową (obrzędową, miłosną, liryczną) zgodność jest raczej przypadkowa, bo po-
Strona:Słowo o wyprawie Igora.pdf/15
Ta strona została uwierzytelniona.