Ta strona została przepisana.
III.[1]
W piątek rano podeptali, stratowali hordy wraże,
Rozsypali się strzałami, za pohańcem goniąc w pole,
I uwieźli hoże branki, krasawice Połowczanki.
Z niemi złoto i jedwabie, aksamity i sobole!
5
Jęli sobie mosty mościć na rozmokłej, błotnej ziemi.
A chorągiew, kopję srebrną i proporzec purpurowy
Dzierży dumnie książę Igor, dzielny syn Swiatosławowy.
Już Olega dumne gniazdo drzemie w polu pod swą chwałą.
10
Nie uwiło się krzeczotom, nie dla krzywdy, dla zdradzieckiej,
Ani tobie, kruku czarny, ty pohańcze połowiecki.
Bieży Gza[2] wilczyskiem szarem, Konczak za nim gna zdyszany,
Nad Don wielki, Don szeroki, pędzą z wojskiem wściekłe chany.