Strona:Słowo o wyprawie Igora.pdf/31

Ta strona została przepisana.
III.[1]

W piątek rano podeptali, stratowali hordy wraże,
Rozsypali się strzałami, za pohańcem goniąc w pole,
I uwieźli hoże branki, krasawice Połowczanki.
Z niemi złoto i jedwabie, aksamity i sobole!

Opończami, kożuchami, tkaninami wzorzystemi

Jęli sobie mosty mościć na rozmokłej, błotnej ziemi.
A chorągiew, kopję srebrną i proporzec purpurowy
Dzierży dumnie książę Igor, dzielny syn Swiatosławowy.
Już Olega dumne gniazdo drzemie w polu pod swą chwałą.

Oj, wysoko pofrunęło! Oj, daleko poleciało!
10 

Nie uwiło się krzeczotom, nie dla krzywdy, dla zdra­dzieckiej,
Ani tobie, kruku czarny, ty pohańcze połowiecki.
Bieży Gza[2] wilczyskiem szarem, Konczak za nim gna zdyszany,
Nad Don wielki, Don szeroki, pędzą z wojskiem wściekłe chany.

  1. III. Zwycięstwo Rusi w piątek i bogaty ich obłów; nagła odmiana w sobotę; Połowcy otaczają Ruś; Wsewołoda waleczność.
  2. w. 13. Gza i Konczak, chany połowieckie, wsławieni (szcze­gólniej Konczak) napadami na Ruś.