Strona:Słowo o wyprawie Igora.pdf/39

Ta strona została przepisana.

A tu czyha pohaniec wraży.
Sami sobie naraili niedolę:
Owoż przyszli Połowcy, Igorze.
Oj, daleko pofrunąłeś, sokole,

Goniąc ptaki, zaleciałeś nad morze.
20 

A nie wskrzesić już wojska dziarskiego!
Słychać Żeli, Kariny płacz rzewny[1],
Idą Rusią z rogiem gorejącym
I żar-popiół roznoszą pogrzebny.

Żony ruskie szlochają, zawodzą:
25 

Niema mężów naszych miłych, niema,
Ani dumą nam o nich podumać,
Ni pomyśleć, ni ujrzeć oczyma!
Złota-srebra nie uzbierać wdowie,

  1. w. 22—24 dosłownie: «za nim (pułkiem Igorowym) krzyk­nął karna i żlja poskoczył po ruskiej ziemi, żar rzu­cając (ludziom) w rogu płomiennym». Co karna i żla oznaczają? Upatrują w nich wyrazy dla smutku i żalu; żla można istotnie żelą, żalem, wyłożyć, tylko z karny nic podobnego nie da się wycisnąć i wszelkie próby były marne. Z kroniki wiemy jednak, że natychmiast po zniszczeniu zastępów Igorowych rzucili się Połowcy Konczaka i Gzy na Ruś, paląc i niszcząc; miałożby Słowo o tem ani wspominać, skoro dalej właśnie jest mowa o popłochu na Rusi? Pierwsi wydawcy upatry­wali też w obu tych wyrazach nazwy połowieckie, niestety, nigdzie indziej nie wspominane; posądzano nawet tekst o zepsucie, że to o Konczaku i Gzie w nim mowa, co niebardzo przekonywa wobec tego, że wyżej oba imiona poprawnie były wypisane. I w 24 wier­szu niezwykły zwrot; kto o napadzie Połowców myśli, wytłumaczy go tak, że to Połowcy prochem ogni­stym z rogu wojowali, o czem kronika pod r. 1184 opowiada (o bisurmanie, co «żywym ogniem» strzelał).