chodzie przeciw nim. Dwaj młodzi książęta ziemi siewierskiej, Igor nowogrodzki (Nowogrodu Siewierskiego) i brat jego Wsewołod książę trubecki, buj-turem, dzikim turem, dla waleczności w Słowie przezwany, z synem Igorowym, Włodzimierzem z Putywla, i bratankiem Światosławem z Rylska, zapaleni tem powodzeniem a zazdroszcząc sławy wielkiemu księciu, umyślili z końcem kwietnia własnemi siłami napaść na Połowców, ograbić ich i zapędzić w dalsze stepy. Złowróżbne zaćmienie słoneczne wtorkowe nie ostudziło zapału Igorowego; połączył się z bratem we czwartek i zrazu powiodło się im szczęśliwie; w piątek rozbili hufce połowieckie i zebrali bogate plony z ich «wież» (namiotów). Ależ zaraz w sobotę otoczyły ich zewsząd przeważne siły i zmusiły do odwrotu. Dzielnie biła się Ruś, cudów waleczności dokonywał Wsewołod, Igora raniono w rękę; Kowuje (z owych «Czarnych Kłobuków») rzucili się w tem do ucieczki i nie powiodło się Igorowi ich nawrócić. Ruś poniosła w niedzielę straszną klęskę; żywych uszło piętnastu, reszta poległa albo dostała się do niewoli, jak i ci czterej książęta; Konczak (którego imię do dziś w bylinach-pieśniach przetrwało), i Kza odstawili ich w tryumfie do swoich «koszów», a sami podjęli walną wyprawę na Ruś kijowską i nadsemską, paląc i burząc grody i sioła.
Z jeńcem Igorem obchodzono się bardzo łagodnie; miał dodaną straż z ludzi dwudziestu, lecz mógł się swobodnie ruszać, polować z jastrzębiem, sprowadzać nawet popa, licząc na długą niewolę. Właśni słudzy jego, co przy nim zostali, doradzali mu ucieczki; on się wahał, lecz wkońcu, bojąc się pogorszenia losu za powrotem zwycięskiej hordy, która między innemi wzięła szturmem gród Rymów (na pograniczu perejasławskiem), dał się namówić połowcowi Ławorowi (Owlur Słowa) i korzystając z nocy, gdy straż (przekonana, że Igor usnął) kumysem się zbytnio raczyła, uciekł z namiotu, przebrnął rzekę, dosiadł konia, któ-
Strona:Słowo o wyprawie Igora.pdf/8
Ta strona została skorygowana.