(wyłudzał je pieszczotą: miał wilgotne wiśniowe usta); ojczulek za każdym razem dziwił się nieco, że „plastrony“ bywały splamione.
Edmund czesze lnianą czuprynę drobnym grzebykiem kochanki; jest to jakby amulet: z włosami, odczesanemi, na czoło, łatwiej zdobywać inne.
Ewaryst jest na tyle subtelny, że potrafi być nawet gruboskórny; rozumie „wszystko“ więc jest straszliwie samotny; lubi ceremonjał towarzyski, nie znosi żywych ludzi; boi się cudzych realności: one zbytnio uwydatniają mu jego samego; kiedy jest zakochany, nie wie, czy się kocha, czy też kocha swą miłość; do niektórych ludzi, godnych zainteresowania, i pięknych książek nie ma przekonania: poprostu ich nie czuje; upodobał sobie udrapowane słowo: gest, — może dlatego, że jest odpowiednikiem pustki; a mógłby przejść obok człowieka, który umiera i nie spostrzec go, — zapatrzony w siebie czy w gwiazdy....