Strona:Samuel - Adalberg - Księga przysłów.djvu/12

Ta strona została przepisana.

zdanie jakieś do przysłów zaliczyć można lub nie, gdy w zdaniu którym choćby cienia przysłowia lub przysłowiowego wyrażenia się dopatrzyłem, wolałem je do zbioru przyjąć. Lepiej bowiem, aby zbiór tak duży posiadał pewną liczbę wątpliwych przysłów, aniżeliby przez zbyt ściśle stosowaną zasadę prawdziwe przysłowia dla zbioru stracone zostały. Najwięcej niepewności nasuwały wciąż na początku pracy Adagia Knapskiego. Zdawna uchodzą one więcej za zbiór sentencji i maksym, w klasztornej celi napisanych, niż za żywe z ust do ust przechodzące przypowieści. Zdanie to, sądzę, w części tylko jest usprawiedliwione. Porównanie bowiem Knapskiego z wypisami, poczynionemi z autorów polskich wieku XVI i XVII, przekonało mnie, że wiele bardzo zdań, którychby nikt do przysłów nie zaliczył, w rzeczywistości spotykać można po wielekroć u autorów z charakterystycznemi dodatkami: „jako mówią,” „jako przypowieść niesie” i t. p. Są to więc przeważnie zmarłe przysłowia, z których wiek i zmienione obyczaje starły piętno niegdyś żywego słowa. Z Knapskiego więc usuwałem dla „Księgi” te tylko zdania, co do których napewno orzec mogłem, że przysłowiami nie były i takie, których w żadnych zbiorach późniejszych nie napotykałem.
Do zbioru wcielone zostały także wszelkie przysłowia gwarowe, a więc z Szląska austrjackiego, pruskiego, mazurskie i inne. Prace Cenovy, Pobłockiego dostarczyły poważnej liczby przysłów kaszubskich. Wobec gorącej dziś dyskusji nad językiem kaszubskim, może komu zaliczenie przysłów kaszubskich do zbioru polskiego wyda się zbyt śmiałym, kto jednakże porówna przysłowia te z polskiemi pod względem ich treści i języka, przyzna, iż do tego nie potrzeba było wielkiej odwagi.
Natomiast przysłowia gminne (proverbia obscena) musiały zostać z „Księgi” wykluczone i do osobnego zbiorku zakwalifikowane. Stanowią one nieoceniony materjał do studjów nad obyczajami ludu i ze stanowiska naukowego nic przeciwko umieszczeniu ich w pracy niniejszej miećby nie można. Ci jednakże z czytelników, którzy by się „Księgą” posługiwali nie celem badań, byliby zmuszeni usuwać ją z przed oczu.... niepoświęconych.
Warjanty, czyli odmianki przysłów, w dotychczasowych zbiorach polskich, a nawet obcych, odgrywały podrzędną dość rolę. Za odmianki uważano te tylko przysłowia, które od najbardziej znanego pierwowzoru wykazywały ważniejszą jaką różnicę treści, a rzadko tylko i więcej przypadkowo oglądano się na odmiany formy językowej przysłów. A szkoda tego wielka, rola odmianek bowiem dla skarbca przysłów jest nieocenioną: w nich odnaleźć można często iskierkę, rzucającą światło na zapomniany początek dawnego przysłowia lub obalającą rzekomo prawdziwy komentarz (ob. np. pod wyr. wymknąć się Nr 2 i Sas Nr 1), w nich obserwować można cały proces przetwarzania się w ciągu wieków zarówno treści jak i formy przysłowia, gdy np. wyszłe z użvcia wyrazy lub formy gramatyczne zastąpione zostają nowemi (dawniej mówiono: mądrej głowie dość dwie słowie, dziś, gdy liczba podwójna wyszła z użycia, w miejsce „dwie słowie” wtrącono „na słowie” i t. p. (Ob. p. w.