skiemi, tamże zamieszczone zostały)”. Tytuły te, a szczególnie położone obok nich zastrzeżenia świadczą najlepiej, że czytelnik, chcący np. odszukać kilka przysłów w zbiorze tym, znalazłby je chyba po bardzo długich rozumowaniach i kombinacjach. Z innych prac większych, które metodę tę stosowały, wspomnę jeszcze prace Stan. Jachowicza. W niej liczba działów przechodzi setkę, a jak dalece system ten jest subjektywnym, świadczy najlepiej porównanie działów, poczynionych w pracy Jachowicza i Lipińskiego. Jakkolwiek w teorji układ tych prac na jednej oparty jest zasadzie, to jednakże rozdziały prac obu (z wyjątkiem kilkunastu) w niczym nie są do siebie podobne. Np. przysłowia, zamieszczone u Lipińskiego w dziale „Gorspodarskich,” znajdują się u Jachowicza w dziale „Wyrobów z roślin” i t. p. I tu, sądzę, nie bez pożytku będzie przytoczenie kilku tytułów rozdziałowych, np.: „Mowa, głos, dźwięk i co z tym w związku” (np. brzęk, dźwięk, opowiadanie, słowo, strzał), „Przymioty” (np. błogosławiony, chcący, dumny (sic), ładny), „Statki i ich części oraz przybory” (np. barka, galar, majtek (sic) i t. p.
To tak hojne tworzenie coraz nowych działów stanowi podstawową stronę układu powyższego, i ma źródło częścią w niemożności pomieszczenia coraz to nowych treścią przysłów w utworzonych już działach, częścią zaś w mniemaniu, że te lub owe przysłowia na dział osobny „zasługują”. Zapominają ci zbieracze, że dla przysłów niema rang i hierarchji, że wszystkie one, jak wyrazy w słowniku, jednakową dla całości mają cenę, że każde przysłowie, napozór najbłahsze, coś przecież wyraża, o czymś świadczy i przekonywa, chcąc więc dla wszystkich „zasługujących” a treścią pokrewnych, tworzyć działy, możnaby ich liczbę do tysiąca doprowadzić. Tworzenie działów ma swe uzasadnienie, gdy mamy przed sobą pracę krytyczną, naukową, poświęconą pewnej tylko cząstce spokrewnionych przysłów, którą badamy i rozpatrujemy, ale nigdy w zbiorze ogólnym.
Pracując nad rękopisami Lipińskiego i Jachowicza, z żalem spoglądałem nieraz na owoc mozolnej pracy kilkunastoletniej, niedokończonej, niestety, i zwichniętej tylko fałszywym systemem układu materjału. Szczególnie praca pierwszego, jak na owe czasy, z pewną metodą wykonana, byłaby względnie dobrym dla literatury nabytkiem. Niektóre wadliwości układu tego zrozumiał już Wł. Sabowski (ob. Dziennik Warszawski, r. 1855, Nr. 254) i zwracał na nie uwagę Lipińskiego, a to, co o niektórych innych wadach jego pracy powiedział, zastosuję do metody układu „filozoficznego,” mianowicie, że „praca to nieskończona, mozół niewdzięczny, a pożytek żaden.”
System układu materjału, zawartego w „Księdze”, na zupełnie odmiennych, niż wyżej opisana metoda, oparty jest zasadach. Wychodząc z założenia, że zbiór przysłów jest materjałem, mającym służyć do wszechstronnych studjów: językowych, historycznych, obyczajowych i t. p., chodziło mi dla niego o układ, któryby jak najbardziej korzystanie z materjału tego ułatwił, a więc o układ najprostszy, najmniej zawiły i skomplikowany, a przedewszystkim najzupełniej objektywny, niezależny od osobistego poglądu i zapatrywania układającego i niemogący być przez rozmaitych czytelników rozmaicie
Strona:Samuel - Adalberg - Księga przysłów.djvu/17
Ta strona została skorygowana.