Mały Franuś, syn dzierżawcy, pobiegł do lasu zbierać poziomki. Kiedy już miał wracać do domu, powstał gwałtowny wicher, przyczém kroplisty deszcz zaczął padać pośród błyskawic i grzmotów. Strwożony Franuś, schował się w wydrążenie spruchniałego dębu tuż po nad drogą, bo nie wiedział, że piorun najczęściéj uderza w wielkie drzewa.
Nagle, posłyszał wołanie:
„Franusiu! Franusiu! choć prędzéj tutaj!”
Wyszedł więc z wydrążenia, a zaledwie je opuścił, piorun, z przeraźliwym łoskotem uderzył w tenże sam dąb. Ziemia drżała pod przestraszonym chłopcem, zdawało mu się, że przez chwilę był cały w płomieniu. Jednak nic mu się złego nie stało, obejrzał się do koła i złożywszy ręce jak do modlitwy, zawołał:
„Głos, który słyszałem, był pewno ostrzeżeniem z nieba; to Ty, to Ty mój Stwórco ocaliłeś mi życie! Składam Ci dzięki z całego serca, z całéj duszy!”
Zaledwie to wymówił, usłyszał znowu ten sam głos powtarzający:
Strona:Schmidt - 100 powiastek dla dzieci 025.jpg
Ta strona została uwierzytelniona.