Strona:Schmidt - 100 powiastek dla dzieci 026.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

„Franusiu! Franeczku! gdzie ty jesteś, pójdź tutaj!” — i po chwili, ujrzał jakąś wieśniaczkę, do któréj przybiegł czemprędzej mówiąc:
„Oto jestem! czego żądacie dobra kobieto?”
Lecz wieśniaczka odpowiedziała:
„Niczego, paniczu, — ja wołam mojego syna Franusia, który tam nad strumieniem pilnował gęsi i który niewiem, gdzie schował się przed burzą. Ale patrzaj pan! otóż wychodzi z gęstwiny!”
W saméj rzeczy, maleńki, najwiecéj pięcioletni chłopczyk, przybiegł do uradowanej matki, poczém nasz starszy Franuś, opowiedział, jak schronił się do wydrążenia, i jak biorąc jéj głos za ostrzeżenie z nieba, uszedł niebezpieczeństwa.
„Oh! moje dziecię,” rzekła wieśniaczka, składając pobożnie ręce, „podziękuj miłosiernemu Bogu! — bo chociaż głos, który cię wzywał pochodził tylko odemie, jednakże z woli Boga wołałam tak mocno, żeś mię usłyszał i nieznając cię, wymawiałam twoje imię: inaczéj, już byś nie żył.”
„Oh! tak!” odpowiedział Franuś ze łzami w oczach. „Bóg was tu przyprowadził, aby mię ocalić, Bóg zrządził, że mamy z twoim synkiem jednakowe imiona, to też najpierwéj do Nieba zanoszę dziękczynienie!”

„Ten, co piorunem chmurę przedarł ciemną,
„W niebezpieczeństwie czuwał nademną!"