Strona:Schmidt - 100 powiastek dla dzieci 049.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

pojechał na wieś do swojego stryja, który objął nad nim opiekę.
Z początku, Henryś nie mógł się przyzwyczaić do wiejskiego życia. U rodziców rzadko się czem zajmował, dzień po dniu upływał mu na zabawie lub próżnowaniu, tu zaś większą połowę dnia musiał się uczyć, a dopiero nad wieczorem wolno mu było biegać. W mieście jadał najwyszukańsze potrawy; kładł się późno spać, nie wcześnie wstawał; na wsi musiał nawykać do pokarmów prostych, kłaść się spać najpóźniéj o dziewiątéj, wstawać prawie ze wschodem słońca.
Jednakże, choć mu się ten nowy rodzaj życia przykrzył, choć z początku nie mógł się z nim oswoić, — powoli zaczął do niego nawykać i pojmować zbawienne skutki pracy i umiarkowania. Henryś, w domu rodziców był zawsze blady, cierpiący, nie było tygodnia, aby mu doktor nieprzepisał jakiego lekarstwa; tymczasem na wsi zdrowie jego zupełnie się polepszyło, nabrał mocy jak młody dąb; policzki zakwitły mu rumieńcem, jak listki świeżéj róży, — i ani razu nie trzeba było wzywać pomocy lekarza. Dla tego też Henryś często powtarzał:
„Wujaszek ma wielką słuszność mówiąc: że domowe lekarstwa to jest: praca, świeże powietrze