Strona:Schmidt - 100 powiastek dla dzieci 063.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

szył tam natychmiast, a ponieważ zajęty był jedynie myślą radosnego powitania swoich ukochanych, zapomniał nawet przebrać się staranniéj i pojechał do nich w bardzo wyszarzanym surducie.
Skoro wszedł do sali oświetlonéj kilkoma lampami, krewni przywitali go tak obojętnie, jak gdyby jego powrót nie sprawił im najmniejszéj radości, gdyż z wytartego surduta sądzili, że wrócił nie mniéj ubogi, jak był odjechał.
Młody murzyn, którego Mieczysław przywiózł ze sobą, spostrzegłszy to, niemógł powściągnąć oburzenia; zbliżył się więc do swojego pana i rzekł:
„To muszą być bardzo źli ludzie, kiedy nawet przychylnego słówka nie mają dla krewnego, którego tyle lat nie widzieli?”
„Czekajno chwilę,” odpowiedział po cichu przemysłowiec, „zaraz oni będą uprzejmiejsi.” I wydobywszy z kieszeni pierścień z dużym brylantem, włożył go na palec. Zaledwie to uczynił, wszystkie twarze rozpogodziły się razem; kochani krewni, jeden przez drugiego cisnęli się do Mieczysława, całując go, ściskając za ręce, kłaniając się i dopominając pierwszeństwa w ugoszczeniu tak oczekiwanego przybysza.
„Czy ten pierścień posiada moc czarowania ludzi?” zapytał zdziwiony murzyn.