Strona:Schmidt - 100 powiastek dla dzieci 188.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Pewnego wieczora, kiedy, podług zwyczaju swego, czytała książkę do nabożeństwa przed udaniem się na spoczynek, jakaś kareta zatrzymała się przed domem. Przyjechano prosić ją, aby się udała do jednéj z przyjaciółek, mieszkającéj w mieście, która ciężko zachorowała. Panna W... odebrawszy tę smutną wiadomość, niestraciła ani chwili czasu, zabrała z sobą służącę i lokaja i natychmiast wyjechała.
Tymczasem jakiś złodziéj chcąc korzystać z chwili, w któréj nikogo w domu nie było, dostał się za pomocą drabiny do pokoju panny W..., gdzie zapaliwszy sobie światło, zaczął zbierać do przyniesionego z sobą worka wszystkie przedmioty, jakąkolwiek wartość mające.
Wtem spostrzegł otwartą książkę, która leżała na małym stoliku przy łóżku. Mimowoli spójrzawszy uważniéj, złodziéj wyczytał następujące słowa:
„O mój Boże, gdybym przez cały dzień nie był zgrzeszył, jakżeby sen mój był spokojny! Gdybym mógł przez resztę dni moich żadnego grzechu nie popełnić, śmierć nawet, ta śmierć, która się ludziom tak straszną wydaje, stałaby się dla mnie słodką, bo byłaby tylko spokojnym nieprzerwanym snem.”
Ustęp ten, tak głębokie na złodzieju zrobił