Strona:Selma Lagerlöf - Cmentarna lilja.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Porzucili cyrk, ale nie sztukę, służą jej wiernie i służyć będą aż do śmierci.
Milcząc słuchał ich Gunnar. Myśli jego krążyły z przedmiotu na przedmiot. Wierzył, że bywają spotkania, jakby drogowskazy, należy iść za nimi. Przygoda jego dzisiejsza ma zapewne tajemne jakieś znaczenie. Należy odcyfrować tajemnicze znaki i iść za ich wskazówkami.
Blomgren zwrócił uwagę Gunnara na dziewczynkę, prowadzącą ślepca.
— Czy widział pan podobne oczy? niezawodnie takie oczy nie są dane dziewczynie bez przyczyny. Takie oczy może mieć tylko istota przeznaczona do dokonania czegoś wielkiego.
Gunnar przystanął i spojrzał na mizerne dziecko.
Prawda! na bladziutkiej, chudej twarzyczce oczy świeciły, jak dwie gwiazdy promienne.
— Wie Pan Bóg, co robi, rzekła pani Blomgrenowa, zapewne była to jego wola, aby taki artysta, jak pan student grał na ulicy, jak zwyczajny grajek. Lecz jakie znaczenie mieć mogą oczy tej dziewczyny i ten dziwny jej uśmiech?
— A ja powiem, rzekł Blomgren, że pomimo tych oczu i uśmiechu, nie ma ona żadnych zdolności artystycznych.
Słowa Blomgrena nie były przeznaczone wyłącznie dla Gunnara; dziewczynka, idąca za nim czuła, że i do niej były zwrócone.
— Ma dopiero 13 lat, a więc jeszcze nie zapóź-