Ta strona została uwierzytelniona.
łe odpowiedziała, że czekać na niego nie będzie. Wówczas Gunnar zwariował.
Automatycznie chodził w dalszym ciągu od wsi do wsi ze swoim ciężkim tłomokiem na plecach. Kpiono i żartowano sobie z niego, ale dość dużo sprzedawał i sporo zarabiał.
Po upływie kilku lat zebrał tyle pieniędzy, że po spłaceniu długów, mógł żyć bez troski w swojej wsi, lecz niepokój wewnętrzny i potrzeba ruchu gnała go od zaścianka do zaścianka, wlókł się krokiem ociężałym, zgarbiony, nie zdając sobie sprawy ze swoich czynów, ani też do jakiej klasy społecznej należy.