ła w domu pastora, a nie umiała pozyskać tyle sympatii, aby ją żałowano, gdy umarła. A kto nie jest kochany, nie ma prawa żyć, to dla Ingrydy było bezwzględną prawdą. Serce jej się ścisnęło, biedactwo ledwie oddychać się odważyło. Zatrząśnięto przed nią brutalnie wrota życia i to w chwili, gdy obudziła się ze śmiertelnego snu.
Jak te biedne listeczki zrąbanego drzewa, drżą i nie wiedzą czemu soki przestały do nich napływać, kurczą się, schną i umrzeć muszą, tak i ją odcięto od pnia życiodajnego.
Doszli do celu drogi.
Dalekarlijczyk złożył swój ciężar na progu chaty. Drzwi były zamknięte, lecz Ingryda wysunąwszy się z worka odnalazła schowany pod gankiem klucz i drzwi odemknęła.
Nie pierwszy raz tu przychodziła szukać pociechy. Nieraz izdebka Anny Stine słyszała płacz i wyrzekania sieroty na złe obejście się z nią przybranej matki.
Ile razy wybierała się uciec z domu pastora, uciec w świat i nie wracać już nigdy, wówczas Anna Stine uspokajała rozżaloną, poiła ją kawą z palonego grochu, i dodawała odwagi do zniesienia ciężkiego losu.
Wpływ jej na dziewczynę był błogosławiony; oczy jej obsychały, żal przechodził, a po kilku godzinach dziewczyna uchodząc, wesoło śmiała się do słońca i ptasząt w lesie.
Obecnie Anny Stine nie było w domu, nie miał kto zgotować kawy, ani uspokoić płaczącej.
Strona:Selma Lagerlöf - Cmentarna lilja.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.