wana w domu pastora, pragnie obecnie wyuczyć się dokładnie gospodarstwa. Dlatego Anna ją tu przyprowadziła, bo wie, że nigdzie nie znajdzie lepszej szkoły. Gospodyni wobec komplementów siostry, zachowywała się obojętnie i milcząco. Dziwiła się, że służąca pastora nie ma własnej sukni i nosi suknię Anny. Podług niej dobra służąca znajdzie służbę wszędzie, bez potrzeby udawania się tak daleko.
Złe były widoki dla Ingrydy.
Wówczas Anna Stine postanowiła uderzyć w struny uczuciowe siostry.
— Ty, Stawo, żyłaś tu sobie, przez długie lata, jak pączek w maśle, a mnie bieda nieraz dała się dobrze we znaki. Nieraz byłam chora i tak samotna, że nie miał mi kto szklanki wody podać, a jedynie to dziewczę przybiegało do mnie rankami i wieczorami, pomagając mi i rozweselając mnie w w mojej biedzie. Dotąd cię o nic nie prosiłam, teraz, gdy pragnę się odwdzięczyć tej sierocie, odprawiasz nas, jak żebraków, bez dobrego słowa nawet.
— Nie rozumiesz mnie, siostro Anno. Nie mogę nic dla ciebie zrobić, bo nie mówisz mi całej prawdy. Ja sama pochodzę z Rocklandu, a nie znam tam chaty, w którejby wyrosnąć mógł taki buziak i takie oczy, jakie ma to dziewczę.
Rozumiem, że chcesz pomódz jej, ale twoja siostra przecie rozumu nie straciła i nie uwierzy każdej bajce.
Anna Stine zmięszana opuściła oczy, Ingryda
Strona:Selma Lagerlöf - Cmentarna lilja.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.