Strona:Selma Lagerlöf - Cmentarna lilja.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziecko moje, rzekła po chwili pani radczyni, ponieważ nie masz swego domu, gotowam cię przyjąć i ofiarować ci moją opiekę. Stara jestem i samotna bardzo, będziesz moją towarzyszką, a ja postaram się, abyś miała wszystko, co ci będzie potrzebne.
Może z czasem trzeba będzie zawiadomić twoich przybranych rodziców o tem, że żyjesz, tymczasem, skoro ci tak na tem zależy, niechaj pozostaną w mniemaniu, że cię pochowali. Będziesz mnie nazywała ciotką, a jak tobie na imię?
— Nazywam się Ingryda Berg.
— Ingryda? — powtórzyła zamyślona pani radczyni. Ja dam ci inne imię. Gdy zobaczyłam twoje oczy — gwiazdy pomyślałam sobie, że cię nazwano Mignon’ą.
Młoda dziewczyna odrazu zyskała pewność, że znalazła prawdziwy swój dom. Był to nowy dowód, że sprowadziła ją tu siła nadprzyrodzona.
Dziękując pani radczyni, gospodyni i Annie Stine, dziękowała w myśli swemu niewidzialnemu opiekunowi.




Późnym rankiem budzi się Ingryda na paradnem łóżku z baldachimem, pod haftowaną jedwabną kołdrą.
Muszlinowe zasłony łóżka podtrzymują dwa pyzate amory przyczepione do baldachimu.
Pomiędzy oknami jej pokoju stoi pękata komoda z inkrustacjami z cytrynowego drzewa, a z jej