Nieznajoma dziewczyna widocznie była nieśmiałą, nie przywykła do towarzystwa; nie odpowiedziała mu nic, a na twarzy jej widoczny był przestrach.
Nie chcąc jej przeszkadzać Gunnar skierował się w inną stronę jeziora; miejsca było dostatecznie dla obojga.
Nieznajomą dziewczyną była Ingryda, która o mało nie krzyknęła z podziwu, gdy obok niej przebiegł zręczny łyżwiarz. Jakże był zmieniony! Ruchy wytworne, włosy odrzucone z czoła, wyrażał się językiem człowieka cywilizowanego, niezgrabny chłop dalekarlijski, przepadł bez śladu.
Ingryda zorjentowała się szybko. Pobiegła na brzeg, zdjęła łyżwy i puściła się pędem do domu.
Zadyszana wbiegła do kuchni; z radości nie wiedziała, jakiemi słowy wyrazić dobrą nowinę.
— Imość Stawa, młody pan przyszedł!
W kuchni nie było nikogo, w pokoiku gospodyni również.
Ingryda obleciała cały dom, nie przestając wołać:
Młody pan przyszedł!
W bawialni nareszcie znalazła panią radczynię i imość Stawę. Ze wzruszenia nie mogła znaleźć innych słów, powtórzyła raz jeszcze „młody pan przyszedł“!
Zrozumiano ją. Kobiety stały jak porażone, drżały im usta i ręce. Patrzały na siebie w osłupieniu, nie wiedząc, co czynić im wypada.
Strona:Selma Lagerlöf - Cmentarna lilja.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.