Strona:Selma Lagerlöf - Cmentarna lilja.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

Młoda dziewczyna rozumiała, że powinna wracać do domu pastora i tem dać dowód, że nie ma żalu do swych przybranych rodziców.
Była to rzecz tak naturalna, że nie stawiono jej przeszkód.
Ona zaś z całej duszy pragnęła zostać.
Siadając do sań wciąż jeszcze spodziewała się, że pani radczyni, lub Stawa podejdą do niej, każą wysiąść i zaprowadzą z powrotem do miłej bawialni. Zapewnie przez życzliwość nie zatrzymują jej. Sądzą, że jej młodość pożąda zmiany, może znudzona jest czuwaniem nad warjatem? Wyciągnęła ręce ku lejcom, pragnęła zawrócić konie. Zdawało się, że błąka się pośród wielkiego lasu, śród martwej ciszy, w około niema nikogo, nie poradzi jej nikt, ani wiewiórki skaczące po sośnie, ani puszczyk, hukający ponury swój refren.




Ingrydzie obecnie nie robiło różnicy, jak się z nią obchodzono w domu pastora. Traktowano ją bardzo dobrze, lecz gdyby znalazła się w złotym zamku wśród zaczarowanego ogrodu, byłoby to jej również obojętnem. Żadne łóżko nie jest wygodne, gdy się jest chorym.
Po dwóch tygodniach pobytu, gdy przycichła radość przybranej matki i rodzeństwa, Ingryda prosiła o odesłanie jej do Münkshütte. Wywołała tem ogólny protest. Czy jej tu źle? a przytem drogi się popsuły, ani myśleć o podróży, nim ziemia dobrze odtaje.