Blomgrenowa musiała dmuchać w harmonijkę, a gdy miała ochotę porozmawiać z Ingrydą, harmonijka przechodziła do ust jej męża, który znów wracał jej instrument, gdy miał coś do powiedzenia. A mądry konik stawał za każdym razem, gdy harmonijka przechodziła z ust do ust. W ten sposób podróżowano kilka godzin.
Blomgrenowie starali się w rozmaity sposób pocieszyć Ingrydę. Opowiadali jej bajki o „Śpiącej Królewnie“ i „Kopciuszku“, o różnych szczęśliwych rozwiązaniach smutnych losów dziewczęcych.
A gdy dzięki ich staraniom iskry nadziei zaświeciły w oczach dziewczyny, artystyczne małżeństwo wołało z zachwytem:
Ach, co za oczy, czy możliwe nie być artystką z takiemi oczami!
Posuwano się bardzo wolno naprzód. Ingryda obawiała się, czy jeszcze zastaną Gunnara w gospodzie.
Obawy jej okazały się płonne.
Po przyjeździe do gospody, chłopi roklandscy związali Gunnarowi mocniej ręce na plecach i zamknęli w oddzielnym pokoju. Wyprzągnięto konie, należało się posilić i koniom również dać odpocząć.
Gunnarowi udało się wyswobodzić ręce z więzów, i gdy uchylono drzwi jego pokoju, aby mu zanieść posiłek, chwycił krzesło i groził zabiciem każdemu, kto się do niego zbliży. Biedak zapewnie sądził, że znów zamierzają go związać. Śpiesznie zatrzaśnięto drzwi, zasunięto mocny rygiel. Wio-
Strona:Selma Lagerlöf - Cmentarna lilja.djvu/97
Ta strona została uwierzytelniona.