Gudmund łudził się, że kocha Hildur aż do dnia, w którym wymogła na nim obietnicę odprawienia Helgi. Do tej pory była to istota którą najbardziej podziwiał i szanował. Uważał, że żadna z dziewczyn nie dorówna Hildur i był dumny, że ją pozyskał. Marzył z radością o przyszłem z nią pożyciu. Będą bogaci i poważani. Przeczuwał, że będzie mu wygodnie w domu, prowadzonym przez Hildur. Nie miał również wstrętu do pieniędzy posagowych dziewczyny. Użyje ich na polepszenie gospodarstwa, dobrą uprawę roli, odnowienie starych budynków. Stanie się naprawdę wielkim gospodarzem.
Owej niedzieli, kiedy powracał z Helgą z kościoła, pojechał wieczorem do Elwokry. Hildur wszczęła rozmowę o Heldze. Wyraziła życzenie aby dziewczynę odprawiono przed jej przybyciem do Narlundy. Gudmund chciał to obrócić w żart, lecz wkrótce się przekonał, że mówiła poważnie. Wówczas stanął w obronie Helgi, tłomacząc jej błąd życiowy wiekiem młodocianym i niegodziwością Per‘a Mortenssona. Dodał, że odkąd matka Ingeborga nią się zaopiekowała, dziewczyna prowadziła się bez zarzutu.
Strona:Selma Lagerlöf - Dziewczyna z bagniska.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.
IV.