Strona:Selma Lagerlöf - Dziewczyna z bagniska.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

Został jeszcze czas jakiś na górze, lecz wkrótce postanowił wrócić do domu jak najprędzej. Chciał powiedzieć rodzicom, że odzyskał już spokój. Schodził już z góry, gdy zauważył Helgę, siedzącą poniżej.
Z tego miejsca, gdzie siedziała nie mogła mieć szerszego widoku. Widziała tylko mały zakątek doliny: była to prawdopodobnie Närlunda i część Elvokry.
Zobaczywszy młodą dziewczynę, Gudmund po całodziennej zgryzocie, uczuł nagle radość gwałtowną. Serce zabiło mu szybciej.
— Co mi jest? Co się stało? — pytał, czując pulsowanie krwi w żyłach.
— Widocznie ją kocham — rzekł do siebie zdziwiony. — Do tej pory tego nie widziałem.
Jak rwący potok, targnęło nim uczucie. Tłumił je dotąd w sobie: krępowały go różne względy. Lecz skoro dziś zerwał z myślą żenienia się z inną, mógł teraz śmiało kochać Helgę.
— Helga! — krzyknął, zbiegając ze strojnego zbocza.
Odwróciła się i krzyknęła ze strachu.
— Nie bój się! To ja!
— Czemu nie jesteś w kościele?
— Nie będzie dziś ślubu! Hildur już mnie nie chce.
Helga wstała z ręką na sercu. Zamknęła oczy. Nie była pewna czy to Gudmund stoi przed nią, czy jaki duch leśny. Tak, czy owak, ukazanie się jego było dla niej miłe i słodkie. Zamknęła oczy, aby widzenie nie znikło.
Miłość, obudzona w sercu Gudmunda, przyprawiła go o zawrót głowy. Wziął Helgę w ramiona i pocałował w same usta. Pozwalała mu na to: bya tak oszołomio-