Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/100

Ta strona została przepisana.

jak i u ciebie. Więc jutro przyjedzie do mnie. Dam mu izbę za sklepem i przyrzekłem mu, że drzwi do sklepu zostawię otwarte, tak, że będzie widział przychodzących ludzi“.
Gdy Halfvor zaczął mówić, Karina namyślała się nad tem, czy może wymyślił sobie coś, aby ją upokorzyć, ale potem stopniowo zrozumiała, że mówił na seryo.
Karina myślała zawsze, że Halfvor starał się o nią dlatego tylko, iż była bogata i pochodziła z dobrej rodziny. Nigdy nie zdawało jej się możliwem, że mógł ją kochać dla niej samej, wiedziała, że nie należała do tych dziewcząt, które podobały się mężczyznom, i sama też nie była zakochana ani w nim, ani w Eljaszu.
Gdy Halfvor jednak teraz przyszedł tu i chciał jej pomóc w dźwiganiu tego ciężaru, Karina czuła się zupełnie pokonaną tak wielkim i niesłychanym czynem.
Halfvor musiał ją więc kochać, tak musiał ją kochać, jeżeli jej w ten sposób ofiarował swą pomoc.
Karinie zaczęło nagle serce uderzać silnie i niespokojnie. Obudziło się w niej coś, czego przedtem nigdy nie odczuwała. Nie wiedziała co to było, aż nagle zrozumiała, że dobroć Halfvora tak ogrzała zmarzniętą jej duszę, iż zapłonęła miłością ku niemu.