Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/102

Ta strona została przepisana.

Niezadługo potem matka Stina powiedziała do Halfvora: „Musisz mi teraz coś przyrzec“.
Halfvor zadrżał i spojrzał na nią.
„Musisz mi przyrzec, że będziesz miał cierpliwość z Kariną“.
— „Pewnie, że będę miał z nią cierpliwość“, odrzekł zdziwiony. — „Tak, warto jest pozyskać ją, chociażby siedem lat wypadało czekać na nią“.
Nie łatwa to jednak była rzecz dla Halfvora, być cierpliwym; wkrótce bowiem słyszał o tem, że ten i ów stara się o nią; plotki rozpoczęły się już dwa tygodni po pogrzebie Eljasza.
Pewnej niedzieli popołudniu siedział Halfvor na progu i przypatrywał się przechodzącym. Widział, że niezwykle wielka ilość pięknych pojazdów zajeżdżała przed dwór ingmarowski. W jednym siedział inspektor tartaku z Bergsan, dalej jechał syn właściciela gospody w Karmsund, a nakoniec Berger Swen Person, wieśniak z sąsiedniej wsi. Był to najbogatszy wieśniak z zachodniego Dalarne, rozumny i wielce poważany człowiek. Nie był wprawdzie młodym; był już dwa razy żonatym i znów owdowiał.
Gdy przejechał Berger Swen Person, Halfvor nie mógł już usiedzieć na miejscu. Zaczął iść wzdłuż ulicą, przekroczył wkrótce most i znalazł się po drugiej stronie rzeki, tam gdzie leżał dwór ingmarowski. „Chciałbym wiedzieć, dokąd te wozy