Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/103

Ta strona została przepisana.

jadą?“ rzekł. Poszedł za ich śladem a im dalej szedł, tem bardziej był wzburzony. „Wiem, że to głupota“, rzekł, i przyszła mu na myśl rada matki Stiny. „Pójdę tylko do bramy i zobaczę, co oni tam robią“.
Berger Swen Person i kilku innych młodych ludzi siedziało w sali ingmarowskiego dworu i piło kawę.
Ingmar Ingmarson, który mieszkał jeszcze u nauczyciela, był tej niedzieli w domu. Siedział wraz z innymi przy stole i musiał zastępować miejsce gospodarza, bo Karina była nieobecna; usprawiedliwiła się tem, że ma do czynienia w kuchni, ponieważ służące poszły do domu misyonarskiego gdzie nauczyciel miał kazanie.
Cisza panowała w pokoju; wszyscy popijali kawę, nie mówiąc ani słowa. Wszyscy starający się o Karinę, nie znali się prawie między sobą i każdy czekał tylko na sposobność, aby wyjść do kuchni i mówić sam na sam z Kariną.
Wtem otwarły się drzwi i wszedł jeszcze jeden gość. Ingmar Ingmarson wyszedł mu naprzeciw i poprowadził go do stołu.
„To jest Tims Halfvor Halfvorson“, rzekł przedstawiając go do Bergera Swen Persona. Swen Person nie powstał, lecz przywitał go tylko lekkiem skinieniem ręki i rzekł żartobliwym tonem: „Bardzo mi przyjemnie, spotkać się z tak sławnym czło-