Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/121

Ta strona została przepisana.

I nagle wszystkie dzieci zaczęły prosić, aby je uwolniono, przestały się uczyć, były niespokojne, hałasowały i trudno je było opanować. Coś podobnego zaszło także w zgromadzeniu, po przybyciu Mattsa Eryksona. Nauczyciel jednak pomyślał, że jest właściwym po temu człowiekiem, aby pokazać księdzu i wszystkim innym, że potrafii stłumić bunt.
„Przedewszystkiem pozostawię ich samym sobie i pozwolę prowodyrom aby się wykrzyczeli aż do znużenia“, pomyślał sobie, i usiadł spokojnie na krześle za stołem, na którym stała szklanka wody.
Równocześnie jednak zerwała się wściekła burza dokoła, wszystkich bowiem opanowała ta sama myśl: „Jesteśmy przecie wszyscy tyle samo warci, co nauczyciel. Dlaczego jemu tylko wolno nam mówić w co mamy wierzyć, a w co nie?“
Były to u przeważnej ilości zupełnie nowe myśli, poznano jednak ze słów ich, że kiełkował}one i rosły w ich duszach od czasu, gdy nauczyciel zbudował Dom misyonarski i pokazał im, że prosty i zwyczajny człowiek może także wykładać słowo Boże.
Po chwili pomyślał nauczyciel: „Teraz już młodzież wyszumiała, czas już pokazać im, kto jest panem w tym domu“.