Gertruda miała taką minę, jak gdyby ją to wcale nie obchodziło.
„Nie czyń tego, Gertrudo!“ prosił Ingmar.
— „Nie myśl, że postępuję lekkomyślnie, namyśliłam się nad tem gruntownie“. — Musisz to jeszcze raz rozmyślić. — Gertruda odwróciła się niecierpliwie. — „Musisz to rozmyślić także względu na Hellguma“, rzekł Ingmar z wzrastającym gniewem i ujął Gertrudę za ramię, aby ją zatrzymać. — Ale Gertruda odtrąciła jego rękę. — „Czyś ty zmysły postradał, Ingmarze?“ — »Tak, odrzekł Ingmar, Hellgum i całe jego postępowanie doprowadza mnie do szaleństwa, to musi się skończyć“. — „Co musi się skończyć?“. — „Powiem ci to innym razem“.
Gertruda ściągnęła ramionami. »Bądź zdrowa Gertrudo“, rzekł Ingmar, „i to ci zapowiadam, że nigdy, przenigdy nie przystąpisz do Hellgumczyków, pamiętaj o tem«. — Co zamierzasz uczynić?“ zapytało dziewczę z pewnym niepokojem. — „Bądź zdrowa Gertrudo i pamiętaj o tem, co ci powiedziałem!“ Za chwilę był już na dole, na żwirowej ścieżce.
Ingmar zwrócił się teraz ku domowi. „O gdybym był tak mądrym, jak mój ojciec“, myślał po drodze. „Gdybym posiadał tyle władzy, co mój ojciec. Cóż mam począć? Tracę wszystko, co kocham i nigdzie nie widzę wyjścia“.
Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/202
Ta strona została przepisana.