Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/22

Ta strona została przepisana.

okazać swą radość, teraz jednak wydawało mu się stosownem coś powiedzieć. Deputowany umilkł również. wiedział bowiem, że Ingmarsonom trzeba wiele czasu do namysłu. Nareszcie odezwała się matka Ingmara. „Tak, Brygita odcierpiała swą karę, teraz na nas kolej“. Stara chciała przez to powiedzieć, że gdyby deputowany zażądał jakiejś pomocy od Ingmarsonów w nagrodę za to, że wyrównał im drogę, to nie usunęliby się od tego Ingmar jednak zrozumiał te słowa inaczej. Zadrżał i zdawało się, jak gdyby obudził się ze snu. „Cóżby na to powiedział ojciec?“ pomyślał. „Gdybym mu teraz rzecz przedłożył, co by też powiedział?“
„Nie myśl sobie, że wolno ci szydzić ze sprawiedliwości Bożej“, — odezwie się ojciec „Nie myśl sobie, że Pan Bóg puści ci to bezkarnie, jeżeli całą winę złożysz na Brygitę. Jeżeli ojciec jej chce ją odepchnąć, aby ci zrobić przyjemność, aby pieniądze u ciebie pożyczyć, to ty jednak musisz kroczyć drogą przez Boga wskazaną, ty młody Ingmarze Ingmarsonie“.
„Doprawdy zdaje mi się, iż stary ojciec w tej sprawie czuwa nademną,“ pomyślał, pewnie przysłał tu ojca Brygity, aby mi pokazać, jak źle byłoby złożyć całą winę na nią, biedaczkę. Pewnie widział, że w ostatnich dniach miałem wielką ochotę uciekać“.