dworu. Stara córka Ingmarów Ewa należy do najgorliwszych zwolenników nauki Hellguma.
„Ach!“ myśli sobie, idąc wciąż ścieżką, „piękny to był czas, gdy wszystko to było jeszcze w powstaniu i więcej, niż połowa wsi przyłączyła się do Hellguma. Któżby był myślał, że tak wielu znów odpadnie, że po pięciu latach zaledwie odliczywszy nieletnie dzieci, nie więcej nad dwadzieścia osób tylko należy do nas!“
Myśli jej wracają do czasu, kiedy to ona sama żyła przez wiele lat wśród ciszy leśnej samotna i zapomniana, nagle zyskała tyle sióstr i braci, którzy odwiedzali ją w samotności i niezapominali nidgy, aby po wielkich zawiejach śnieżnych utorować drogę do jej chaty i napełniali jej małą stodołę suchem, rąbanem paliwem, chociaż nigdy o to nie prosiła. I myśli o czasie, kiedy córka Ingmarów Karina i siostry jej i wiele innych znakomitych ludzi przychodziło do niej, aby odbywać swe braterskie uczty w jej małej szarej chatce.
„Ach, że też tak wielu nie odczuwa tego, iż nadchodzi dla nich czas próby!“ myślała. „Teraz zejdzie na nas kara. Gdy nadejdzie lato, zginiemy wszyscy, albowiem tak mało łudzi tylko posłuchało wołania, a ci, którzy usłyszeli je, nie potrafili wytrwać w wierze“.
Stara myśli teraz o listach Hellguma, o owych listach, które dla Hellgumczyków mają znaczenie
Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/236
Ta strona została przepisana.