Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/243

Ta strona została przepisana.

Kilku Hellgumczyków spóźniło się i musiano dość długo czekać na nich. Stara córka Ingmarów Ewa, wpatrywała się tymczasem tęsknemi oczyma w list Hellguma. Myślała o liście z wieloma pieczęciami w objawieniu i sądziła, że właśnie w chwili, gdy ludzka ręka dotknie się listu, anioł zniszczenia spuści się na nich z nieba.
Zwróciła oczy na obraz Jerozolimy. „Tak“, szeptała z cicha „tak, ja z pewnością wejdę w to miasto, którego bramy są z pereł a mury z szczerego złota“. I zaczęła mówić do siebie: „A ziemia dokoła murów miasta była ozdobiona klejnotami wszelakiemi: pierwszy grunt był z jaspisu, drugi z safiru, trzeci z chalcedonu, czwarty z smaragdu, piąty z sardoniku, szósty z sardysu, siódmy z chryzolitu, ósmy z berylu, dziewiąty z topazu, dziesiąty z chryzoprazu, jedenasty z hyacyntu, dwunasty z ametystu“.
Stara kobieta była tak zagłębiona w swej ulubionej księdze objawienia, że zerwała się jakby ze snu, gdy Halfvor Halfvorson zbliżył się nareszcie do stołu, na którym list leżał. — „Zaczniemy teraz pieśnią“, rzekł. „Będziemy śpiewali Nr. 244“.
I Hellgumczycy powstali i zaśpiewali:

Jerozolimo ty piękna!
Tam, gdzie wszyscy wielbią Pana,
I niebiańskie brzmi wołanie
Święty, święty, święty Panie!