Kiedyż ach! i ja tam będę
W gronie dzieci twych zasiędę!
Córka Ingmarów Ewa westchnęła swobodniej, było to dla niej ulgą, że chwila ciękiej próby została odroczoną.
„Ach, że też ja stara a głupia, tak drzę przed śmiercią!“ pomyślała zawstydzona.
Po skończonej pieśni Halfvor wziął list i rozłożył go.
W tej chwili jednak Duch Boży zeszedł na córkę Ingmarów Ewę, tak, że powstała i wygłosiła długą modlitwę, w której błagała o łaskę, iżby wszelkie poselstwo zawarte w liście zostało przez wszystkich w należyty sposób zrozumiane. Halfvor czekał cierpliwie z listem w ręku, aż skończyła.
Potem rozpoczął czytanie takim głosem, jak gdyby miał kazanie:
„Kochani bracia i kochane siostry! Bóg się raduje!
Dotychczas myślałem, że ja i wy, którzy przyjęliście moją naukę, jesteśmy jedyni na świecie, którzy tę wiarę wyznajemy. Ale Bogu dzięki, znaleźli się i w Chicago ludzie równych przekonań i bracia, którzy myślą i żyją wedle tych samych, co my, przepisów.
Muszę wam opowiedzieć, że tu w Chicago żył z początkiem lat ośmdziesiątych człowiek, nazwiskiem Edward Gordon. On i żona jego byli bogo-