Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/27

Ta strona została przepisana.

rzekła. Jeżeli pójdę do domu, to potem będzie mi jeszcze gorzej, gdy wrócę tu“.
„Słyszałam zawsze, że u Ingmarsonów jest dobrze“, rzekłam. „To ludzie dobrzy“, — „Tak, od rzekła, to dobrzy ludzie“. — „Nalepsi z całej wsi“ rzekłam, „i są uczciwi“. — „Tak, tego przecież nie uważa nikt za nieuczciwość, jeżeli ktoś bierze żonę wbrew jej woli“. — „Są także bardzo mądrzy“. Tak, zamilczają to, co wiedzą“. — Czy nigdy nie mówią?“ — Nikt z nich nie mówi więcej, niż ta co najpotrzebniejsze“
— „Chciałam już odejść, ale przypomniałam sobie jeszcze coś i zapytałam: „Czy wesele sprawiać się będzie tu, czy u was w domu?“ — „Ma się tu odbyć we dworze, bo tu więcej miejsca“. — „Starajże się, aby wesela zbyt długo nie odkładano“, rzekłam. — „Ma się odbyć za cztery tygodni“, odpowiedziała.
Gdy już jednak miałam ją opuścić, przyszło mi na myśl, że na ingmarowskim dworze nieudały się żniwa, powiedziałam jej, że szczerze mówiąc, nie sądzę, ażeby wesele odbyło się jeszcze w tym roku.
— „Jeżeli tak, to utopię się chyba“ rzekła Brygita.
O miesiąc później słyszałam, że wesele odłożono i obawiałam się, ażeby się coś złego nie stało, poszłam więc do Bergskog i mówiłam z żoną